Nareszcie przeprowadzilismy sie do nowego domu. Nasz Dream house to miejsce bardzo luksusowe, jest wyposazony w mikrofalowke, nowa lodowke i pralke. Mieszkanie jest trzy pokojowe z dwoma lazienkami i balkonem dookola calej zabudowy. To jest normalny dom i nareszcie mozemy sie poczuc jak w domu. Przepraszam, ze tak sie rozpisuje i zachwycam naszym domem. Ktosby pomyslal co w tym cos nadzwyczajnego? dom jak dom. Jednak po tym jak sie mieszkalo w niebezpiecznym miejscu, z przeciekajacym kranem dachem i zoo w lozku, proste rzeczy, ktore w Europie nazywamy normalnym standartem, zaczynaja sprawiac Ci wiele radosci. Koszt jest tez niewielki jesli podzielic to na 6 osob to jest ok 7500 Rps ( co stanowi okolo 200 zl) . Nowy dom zamieszkuje Mandy, Tomi, Paula, Toby i Kaushik. Dom ma swoj styl, wymyslilismy CV nowego domu i jego wartosci, wszystko w stylu AIESEC, na scianach sa rozwieszone cytaty marzycieli, wiec nasi goscie moga zwiedzac mieskanie podazajac za trescia cytatow.
Doszlismy do wniosku, ze ten dom jest tylko dla tzw. „lansiarzy”, wiec wprowadzilismy image domu. „Be clean” jest haslem przewodnim domu, chcemy stworzyc dobra atmosfere i cieple przyjecie dla nowych praktykantow...
Parapetowa
Zaprosilismy ponad 30 znajomych, przyjaciol i wspolpracownikow. Kazdy mieszkaniec domu ugotowal danie wlasnego kraju, kupilismy wino, szampan, Tomi skusil sie na tequille. Caly piatek przygotowalismy dekoracje, jedzenie i przekaski. Mysle, ze samo przygotowanie jest interesujace, nie dosc ze integruje, mozna jeszcze sie dowiedziec wiele ciekawych historii i poznac sekrety kuchni kazdego kraju. Mielismy niezly ubaw z naszego hinduskiego przyjaciela, ktory chcial wszedzie dodac masale, aby nadac hinduski smak kazdemu daniu. Cala impreza odbywala sie na dachu naszego domu, gdzie zrobilismy grill i nawet zorganizowalismy maly przynosny basen. W kazdym razie mysl byla taka, impreza ma byc stylowa. Spiewalismy, tanczylismy, gralismy w rozne zabawy... Nigdy pewnie sie nie domyslicie, ale najbardziej stylowym prezentem byl papier toaletowy udekorowany w balony (ten gadzet toaletowy jest nieco drogi tutaj).
Praca
W piekny piatkowy poranek, kiedy siedzialam pochlonieta praca w biurze, uslyszalam glos Mareeny „Sweety ....” Kiedy weszlam do pokoju Mareena wreczyla mi piekny bukiet kwiatow. Bylam zdumiona „Od kogo?” – pomyslalam. - "Pewnie pomylka". W srodku byla karteczka z pytaniem ‘Czy moge zobaczyc Twoj piekny usmiech? ”. Mozesz, moj cichy wielbicielu.... To piekny gest, ktory sprawil mi wiele radosci... Dziekuje...
Troche przybylo pracy, rozszerzamy nasz biznes na Indie, wiec Peter udal sie w delagacje do Delhi, aby nawiazac ostateczny kontakt z potencjalnym partnerem. W tym samym czasie Unilever zamowil szkolenie. Caly program spadl na moje ramiona. Ucieszylam sie, bo to oznaczalo, ze mialam byc odpowiedzialna nie tylko za tresc szkolen, trenerow i logistyke, ale takze sprawic, aby program byl niezapomnianym pouczajacym przezyciem dla uczestnikow.
Nowe wyzwanie, nowa odpowiedzialnosc, dreszcz emocji tymbardziej, ze klient powazny – Unilever!
Udalo sie! 3 dni zapelnionej agendy w motywujace szkolenia i gry. Delegaci zadowoleni, ja zmeczona, ale szczesliwa... Cos pieknego jak widzisz rezultat swojej pracy. Udalo mi sie nawiazac kilka powaznych kontaktow np. z generalnym dyrektorem Unilever. Zobaczymy co z tej wspolpracy wyjdzie...
Przygoda tez sie nie skonczyla. Jeden z naszych pracownikow zostal zaatakowany przez weze, ktore znalazly schronienie w naszym magazynie. Zgadnijcie jakie jest najlepsze lekarstwo na jad tego gada? Otoz wrozbita w lokalnej swiatyni. Jego modlitwa pomaga na wszystko od ukaszenie, przewlekle choroby po deszcz na zamowienie. I po co nam wynalazki cywilizacji? Wystarczy zamowic modlitwe...
Zycie...
Przywyczajam sie i zakochuje sie w Sri Lance, w jej pieknych plazach, pozdrawiajacych mnie ludzi na ulicy, do goracego klimatu, do niezrozumialych zachowan. Zaczynam coraz bardziej dostrzegac mozliwosci wlasnego rozwoju. Jak zawsze zapelniam swoj czas do maksimum, zapisalam sie na silownie, ktora jest zaledwie 4 minuty od mojego nowego domu, gram z praktykantami dwa razy w tygodniu w badminton i squash. Czesto wyjezdzam w glab wyspy jak tylko mam wolna chwile, aby zwiedzac piekne zakatki tego pieknego azjatyckiego ladu. W ta niedziele bylam na matchu krykieta, wciaz nie bardzo pojmuje zasady tej gry, ale Lankijczycy maja bzika na punkcie tego sportu, wiec w ramach poznawania Sri Lanki, stwierdzilam, ze skorzystam z zaproszenia i pojade na mecz. Mysle, ze nie bede pisac na czym polega ta gra, bo nie jestem ekspertem. To dla mnie wciaz kilkanascie facetow latajcych za pilka...Zreszta jak wiekszosc sportow z pilka, pilka nozna, rugby, krykiet, koszykowka, siatkowka etc.
O krykiecie w oddzielnym poscie.
3 comments:
zajebiaszczy post - taki emanujący energią i radością :)
no.. wreszcie pozytywna energia :)
ciesze sie kochanie.. bardzo ;)
a ten cichy wielbiciel? :>
Tesknie :*
cichy wielbiciel :)
trzymaj sie blondyna na tej wyspie na końcu świata :*
Post a Comment